Co właściwie myślę, o Melody ? Ładna dziewczyna. Ale strasznie pusta. Rozpieszczona gwiazdeczka, podrywająca każdego chłopaka. Każdego. Nie znaczy, że mnie też. Wiadomo, atrakcyjna jest... Ale.. Ja nie zwracam uwagi TYLKO na wygląd, jak niektórzy.
Przechadzałem się swoją biedną dzielnicą. Na horyzoncie, widziałem już swoje malutkie mieszkanko.
W sumie nawet sam nie wiem, dlaczego zaprzątam sobie głowę, taką księżniczką próżności. Może to dlatego, że wywarła na mnie jakieś tam wrażenie.. Wtedy, w parku. Jej piosenka. Rytm. Te słowa. Przez chwilę wydawało mi się, że jest inną dziewczyną. Byłem w szoku, bo gdyby nie dalsza rozmowa, zmieniłbym o niej zdanie. Nie wiem, co o niej teraz myśleć. Wydaje się być taka.. Jak inne. Ale znowu, ta piosenka nie daje mi spokoju. Mówiła, że sama ją napisała. Czyli jednak ma trochę oleju w głowie.
Ugh..
- Justin, Justin ! - Ku mnie biegła, dziewczynka,o prostych, krótkich ciemnych blond włoskach. Rączki miała wyciągnięte ku mnie. Chwyciłem ją, podnosząc wysoko do góry.
- Moja królewna. - Zaśmiała się, tym swoim słodkim głosem, a ja wtuliłem ją do siebie. Objęła mnie swoimi nóżkami, swobodnie ufając mojej sile i opadając.
- Byliśmy dzisiaj w parku z dziećmi. - Zapiszczała podekscytowana. Uśmiechnąłem się, zaciekawiony.
- I co robiliście ?
- Karmiliśmy z paniami kaczki. I byliśmy na placu zabaw. I taki Tomek mnie pohuśtał. A potem wróciliśmy do przedszkola. - Mówiła szybko, z zapałem, a ja ledwo co mogłem za nią nadążyć.
- No to się cieszę. - Odpowiedziałem, podtrzymując ją mocno i idąc w kierunku naszego domku.
- Tylko potem, mamusia się spóźniła. - Powiedziała, jakby pochmurnym głosikiem.
- Co?
- No, mamusia się spóźniła troszkę, a potem się kłóciła z panią z przedszkola. - Zmarszczyła swoje czółko, mówiąc.
Westchnąłem, marszcząc nos. Wszedłem do mieszkania, w progu opuszczając swoją królewnę na ziemię i pomagając jej ściągnąć buciki. W kuchni, zauważyłem Pattie.
- Hej.
- Hej, jak tam w szkole ? - Uśmiechnęła się z tą swoją matczyną troską. Jak na mamę, była młoda. W końcu urodziła mnie, gdy miała 18 lat.
- Nie pytaj mnie o to. Wiesz przecież. Lepiej powiedz, co się działo w przedszkolu u małej. - Sapnąłem, siadając na starym krześle. Obiegłem wzrokiem dom. Westchnąłem. No, nie jest pięknie. Odrapane ściany, stary piecyk w kuchni i brudny kran.
- Spóźniłam się cholera piętnaście minut, bo w pracy mnie przetrzymał szef, a ta przedszkolanka już na mnie z tym swoim.. Pyskiem . - Warknęła, wściekle rzucając szmatką w piecyk.
- Mamo, tu jest Jazmyn. - Pouczyłem ją, w duchu śmiejąc się lekko.
- A to na pewno nie ma nic wspólnego, z jakimiś płatnościami ubezpieczenia małej w przedszkolu? - Zapytałem nieco podejrzliwie. Ostatnio, dyrektor przedszkola poinformowała mnie o tym.
- NIE. Uregulowałam już płatności. - Wzruszyła ramionami, a ja dalej nie wierzyłem. Postanowiłem więcej nie drążyć tematu, bo by się wściekła.
- Co na obiad ?
- Pyszna brokułowa.
Jazmyn westchnęła głęboko.
- Maaaaaaaaaaaaaaaamo nie lubię brokuł. - Przeciągnęła słodko "a" i zachichotałem.
- Jazmyn, jemy, to co jest. - Skarciłem ją, chodź sam nie lubiłem brokuł. Mała, pobiegła do salonu.
Pattie, oparła się o piecyk, zaglądając do garnka. Wzięła najbliższą łyżkę i nabrała do niej trochę zupy. Lekko dmuchnęła na nią, studząc sobie. Spróbowała, uśmiechając się.
- Mmm.
- Daj spróbować. - Zaśmiałem się, biorąc jej łyżkę i zanurzając. Po chwili, ja również zasmakowałem.
- Dobre, mamo, ale dołożyłbym jeszcze trochę soli. - Oblizałem wargi, stając za nią i jadąc ręką po jej ramieniu. Odwróciła się twarzą do mnie.
- Mój Ty mały kucharzu. - Uścisnęła mój policzek, a ja strąciłem jej dłoń.
- Mamooo.
- Dobra, dobra. - Po chwili odezwał się jej telefon, a ona pobiegła do torebki. Po półgodzinnym poszukiwaniu komórki, w końcu ją znalazła, odbierając. Stanąłem nad garnkiem, dosypując troszkę soli. Zamieszałem łyżką, pilnując, aby zupa się nie spaliła.
Podsłuchałem trochę jej rozmowy.
- Halo ? Eric, dopiero co wróciłam z pracy. - Warknęła do telefonu. Zmarszczyłem brwi, wiedząc, co się szykuje.
- No, dobrze. Czekaj na mnie. - Rozłączyła się, idąc ponownie do mnie.
Miała minę zbitego psiaka, na co wywróciłem oczami.
- Justinn.. - Szepnęła, przytulając się do mnie.
-Tak mamo. Zaopiekuję się Jazmyn, zrobię jej kolację, dopilnuję by zjadła obiad i wymyślę jej jakieś zajęcie, na popołudnie. A Ty idź do tej cholernej pracy. - Wysapałem, przytulając ją.
Odetchnęła wdzięcznie.
- Dziękuję Ci, synku. - Pobiegła szybko, po swoją kurtkę w pośpiechu ją ubierając. Otworzyła drzwi.
- Ale jesteś pewny? - Zapytała, upewniając się.
- Idź, bo się rozmyślę. - Odpowiedziałem jej śmiechem ,a ona uśmiechnęła się.
- Będę wieczorem, kocham Was. - Krzyknęła, zamykając drzwi.
Pokiwałem głową z dezaprobatą, wyłączając gaz. Przeniosłem garnek na stół i wyciągnąłem dwie miseczki i dwie łyżki. Nalałem nam pełne miseczki i zaniosłem na stół, skacząc, bo strasznie parzyło.
- Jaaaaaaaaaaaaaazmyn. Obiad. - Krzyknąłem, a mała przybiegła szybciutko. Wziąłem ją na kolana, biorąc jej łyżeczkę i zanurzając ją w zupie. Przystawiłem ją do jej zamkniętych ust.
- No, dalej Jaz.
- Nie.
- No, Jaz. To dobra zupa.
- Ale ja nie chcę.
- No, Jaz. Za mamusię. - Poprosiłem ją, a ona momentalnie rozwarła usteczka. Zachichotałem, gdy połknęła pierwszą łyżkę.
- Bleeee. - Jęknęła, a ja wywróciłem oczami.
- Musisz jeść.
- Ale mi nie smakuje.
- No, dalej. Za Justinka. - Zdrobniłem swoje imię, czując się głupio. Ale i to podziałało, bo zjadła drugą łyżkę.
- Za.. Panią przedszkolankę. - Jęknąłem, a ta znów połknęła.
- A teraz, leeeci samolocik, leci. Bzz.. Bzz.. - Udałem, że łyżka to samolot, a dziewczynka zaśmiała się promiennie.
- Justiś, idziemy do parrku? - Zapytała mnie, gdy wkładałem buty. Spojrzałem na nią.
- Pójdziemy, jeśli założysz czapkę.
- Ale Juuuuuuuuuuuustin. Jest ciepło.
- Jak się rozchorujesz, to dopiero będzie. Wkładaj czapę. - Uklęknąłem przed nią, nakładając jej na główkę, czapeczkę.
- Ale obiecasz, że na mnie poczekasz ? - Zapytała, a ja zmarszczyłem czoło.
- Przecież czekam. - Włożyła bucika, a ja zawiązałem jej sznurowadła.
- Ale zaczekaj.
Popatrzyłem na jej twarzyczkę.
- Ale o co Ci chodzi ?
- No, poczekaj, aż urosnę. To zostanę Twoją dziewczyną, dobrze? - Szepnęła i zacisnęła swoją rączkę, na mojej bluzie, a ja zagryzłem wargę, gdy wtuliła się w moją klatkę piersiową.
Aww.
- Uwierz mi Jazmyn, jesteś jedyną dziewczynką, za którą latam. - Zaśmiałem się, wiążąc jej drugiego bucika i włożyłem na jej ramiona sweterek.
- To dobrze Juustin. To dobrze. - Przeciągnęła " u " w moim imieniu i zachichotałem.
Chwyciłem jej dłoń, a ona zadowolona, ścisnęła ją z całej swojej, dziecięcej siły.
_____________
No i jest ! Pierwsza i nie ostatnia perspektywa świata, Justina :) . Co myślicie o tym rozdziale ? Mnie się podoba. Justin tu jest taki słodki, dla siostrzyczki, awww <3 .
Chociaż raz podoba mi się coś, co napisałam : ) .
A jak Wam mijają wakacje ? Jak na razie, to u mnie nudno. Mam takie tam plany, ale to jeszcze nawet pewnie nie jest.
Chciałabym, aby już ogłosili kolejny koncert Jusa, w Polsce. Byłoby wspaniale. <3
Pozdrawiam, Drew. <3
Ps. Ponad 2 tysiące wyświetleń w ciągu dwóch tygodni ! Dla mnie to więcej, niż myślałam. Jesteście kochani.
Najchętniej to każdą/każdego z Was bym wyściskała ! :*** .
" Ja widzę w nim wszystko.. On widzi we mnie zwykłą fankę. " ~ Beliebers.
Jprdl. Kocham tego bloga !
OdpowiedzUsuńO ! Może zrób tak, że teraz następne rozdziały będą z perspektywy Jussa ? One są boskie, ale nie mówię, że oczami Melody są złe :>
Ale Justina są taaakiee słodkie *.*
Dodawaj szybko rozdział ;]]]]]
Kocham Twojego bloga i zapraszam do siebie, słonko ;***
Kocham Cię <3333
Niestety,mam już napisane, 14 rozdziałów :< .
UsuńI prawie wszystkie są perspektywą Melody. Ale perspektyw Justina, będzie jeszcze dużooo ! :D
Następny pojawi się za dwa dni. : )
Bardzo się cieszę, ze Ci się tu podoba <3 . Również kocham i pozdrawiam ! <3 .
Awww rozdziały z perspektywy Jusa są mega1 :D A jego siostra jest przesłoooooooooooodka XD
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział, hm, może jednak Melody uda się rozkochać Jusa (hm, abo raczej udało xd) Świetne opowiadanie <333333
@JuliaS1D z aska
oooooooooo jaki słodki rozdział *.*
OdpowiedzUsuńO jeju *-* Rozwaliło mnie to jak Jazmyn powiedziała, że by na nią poczekał aż urośnie :O i wtedy jak reszta się potoczyła xd sweet <3
OdpowiedzUsuńjaki słodki Justin w tym rozdziale <3
OdpowiedzUsuń