czwartek, 11 lipca 2013

`The Darkness Of Her Soul` rozdział. 10

- No chodź tu, Mel. - Krzyknął Jacob, a ja wywróciłam oczami. Podeszłam bliżej rampy, gdzie jeździli moi przyjaciele.
- No, co ? - Warknęłam, uważając, aby żaden chłopak nam nie nie wleciał. Westchnęłam, szybko unikając, jakiegoś skejta na czerwonej desce.
- Nauczymy Cię jeździć. - Elen zeskoczyła z deski, nadeptując na nią, a ta wystrzeliła w górę. Jacob złapał ją, podając mojej przyjaciółce. Założyłam ręce na biodra. Przeszłam kawałek dalej, od nich.
- O nie, w życiu. Ostatnim razem, prawie umarłam. - Zaśmiałam się. Jacob, wystawił język.
- Ciekawe jaki MĄDRY człowiek, przychodzi do skateparku w szpilkach ?- Przyjaciel zlustrował mnie wzrokiem. Pokręcił głową, widząc moją krótką sukienkę i dość wysokie buty. Prychnęłam.
- No, trzeba jakoś wyglądać, prawda ? - Zagryzłam wargę, chichocząc. Spojrzałam na ubrania Elen. Luźne spodnie, oraz T-shirt. Puściłam jej oko. Zauważyłam czyjeś spojrzenie na mnie. Przekręciłam głowę, tak abym miała widok, na tego chłopaka. Jakiś słodki blondynek. Zarzuciłam włosami, zwracając wzrok ku niemu. Poczułam szarpnięcie, a po chwili leżałam na ziemi.
- Co jest kurw.. - Warknęłam głośno, otrzepując swoje nogi i ramiona. Siedziałam na ziemi, a obok mnie leżał jakiś chłopak w czarnym kasku. Wstał szybko, zmarszczył brwi.
- Jezusie, przepraszam.. Ja .. Nie.. Melody ? - Zapytał, ze zdziwieniem głośno. Uśmiechnęłam się zalotnie, poznając, że to Justin.
- A to jednak nie przepraszam. - Wzruszył ramionami, z grzeczności podając mi dłoń. Ujęłam ją, lekko trzepocząc rzęsami. Wstałam, poprawiając sukienkę. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem i lekko z oburzeniem.
- No co ? - Burknęłam, spoglądając na swoje ciuchy.
- Serio, Melody? Serio? Sukienka do skateparku? - Zadrwił. Prychnęłam.
- Przecież jest ok. - Wzruszyłam ramionami.
- Jasne. W ogóle, co Ty tu robisz ? Nie wierzę, że lubisz skateparki.
- A może lubię ? Lubię deskorolki i te.. różne.. . triki. - Zawahałam się przez chwilę, idąc za nim. Tuptałam szybko, aby nadążyć w szpilkach.
- Em. Echem. Jasne.
- No, serio mówię. A Ty co tu robisz ? Nie wyglądasz na jakiegoś specjalnego skejta.
- Kocham deskę. Uwielbiam jeździć. A Ty mnie nie znasz, dziewczynko. - Wywinął przed moim nosem palcem.
- Tak się składa, że ja też potrafię jeździć. - Palnęłam, szybko w myślach się ostrzegając.
- Ta , już Ci wierzę.
- No, serio. - Pogrążałam się coraz bardziej w kłamstwie, wiedząc, że robię źle.
- Skoro umiesz, to dlaczego nie jeździsz na desce teraz ?
- Bo nie mam deskorolki.
- Nie masz też odpowiednich butów. - Zadrwił, spoglądając na moje szpilki. Wzruszyłam ramionami.
Zamyślił się na chwilę, wrednie uśmiechając.
- Skoro potrafisz jeździć, to pokażesz mi dzisiaj, w parku. Wieczorem - Skrzyżował ręce, na klatce, z zadziornym uśmiechem na twarzy.
- To ma być randka?- Zaśmiałam się, ciesząc. Tak. Nareszcie. Wygrałam. Plan podziałał.
- Phi. Nie. Pokażesz, mi, czy jeździsz tak dobrze, jak mówisz. - Prychnął, a mnie kolana zmiękły. Teraz, już nie ma odwrotu. Musisz przyjąć wyzwanie.
- Ale..Ale ja nie mam deski.
- To ja przyniosę.
Wzruszyłam ramionami.
- Ok. O której ?
- 18 w skateparku. O tej godzinie, jest mało osób, więc nie zrobisz z siebie pośmiewiska, pasuje ?
- Ha, ha, ha. Pasuje. - Odpowiedziałam. Na zewnątrz pewna siebie, w środku spanikowana i zagubiona.
Gdy odszedł, przełknęłam ciężko ślinę. Elen podjechała do mnie.
- Co się stało ?
Przeczesałam ręką włosy, denerwując się. Jezu.. Co ja zrobiłam.
- Elen.. Musisz mnie nauczyć jeździć.
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem, a ja walnęłam ją z pięści w ramię. Spojrzała na mnie dziwnie.
- Mówię serio. Która jest godzina ? - Zapytałam, nerwowo, drapiąc się po karku.
- No, ale musisz się przebrać. Zmienić buty. A tak poza tym, to jest 16 . - Odburknęła.
Jęknęłam.
- Niee.. już 16 ? El, ja się umówiłam, że pokażę Justinowi, jak jeżdżę o 18. Umrę, umrę. - Podeszłam do rampy i zaczęłam walić w nią głową. Jacob, podjechał do mnie.
- Co jest, młoda ? - Poruszył brwiami, odsuwając mnie od rampy.
- Nie nazywaj mnie młoda. - Syknęłam, a on podniósł ręce w geście obronnym.
- Okej, okej.
- No więc, umówiłam się z Justinem, że o 18 pokażę mu, jak jeżdżę na desce.
 Wybuchnął śmiechem, a ja się zarumieniłam.
- Melody, to jest najgłupsza rzecz, jaką zrobiłaś. A zrobiłaś ich dużo. - Poklepał mnie po ramieniu, a ja zrobiłam minę zbitego psiaczka.
- Pomóżcie mi.
- O nie, nie. Aniołku, skoro się w to wpakowałaś, to musisz też z tego wyjść.
- Ale z Was przyjaciele. - Prychnęłam, spoglądając błagalnie na Elen, ale ta pokręciła przecząco głową.
- My Cię po prostu wychowujemy. - Cob, pocałował mnie w policzek, a ja wystrzeliłam rękami w górę.
- Świetnie. Zbłaźnię się. - Ryknęłam żałośnie, wymijając Jacoba i Elen. Ech.. No nieźle. A gdyby tak wymyślić, że jestem chora ?
Wracałam do domu, myśląc co robić.
Nie, na pewno skapnie się, że wymyślam. Muszę po prostu spróbować. To na pewno, nie jest takie trudne. Tylko muszę znaleźć jakieś ciuchy odpowiednie. Coś jak te, od Elen.


- To brzydkie, to ohydne.. To.. Bleee. - Marudziłam, grzebiąc w szafie matki. Jęknęłam z frustracji, nie znajdując nic, co mogłoby się nadawać na deskę.
- Co Ty tu robisz ? - Blair zaskoczyła mnie, przez co podskoczyłam gwałtownie.
- O Boże..Nie strasz mnie tak. - Chwyciłam się za serce.
- Czekam aż mi odpowiesz, na pytanie. Co robisz, w szafie matki? - Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Ech.. No bo, umówiłam się z takim kolegą, że pokażę mu, jak jeżdżę na desce. Ale nie mam takich ciuchów, na takie okazje. No i .. Szukam czegoś takiego..
- Hmm.. Wiesz co.. Chyba mam coś takiego. - Uśmiechnęła się do mnie pogodnie, biegnąc do mojego pokoju. Pobiegłam za nią, przypatrując się.
- Wiesz.. Kiedyś mała Melody, miała trochę inny styl. - Rozmarzyła się, a ja podrapałam się po karku.
Rzeczywiście. Miałam..
- O mam. - Krzyknęła, z szafy wyrzucając niebiesko-czarną koszulę w kratę i jakąś czapkę z prostym daszkiem. Po chwili wyrzuciła spodnie.
- Chyba, aż tak nie wyrosłaś. Jedynie spodnie mogą być do kolan, ale to nic. Ubierz to.
Westchnęłam, schylając się po koszulę. Uniosłam ją, wąchając.
- Mmm.. Pachnie moimi dawnymi perfumami.
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Na dole, są jakieś trampki, które kiedyś kupiłaś, bo były modne. W sumie, to nigdy ich nie nosiłaś, księżniczko. - Blair zaśmiała się, a ja pokiwałam głową.
Gdy wyszła z mojego pomieszczenia, wsunęłam na siebie rzeczy, które wyciągnęła i spojrzałam na siebie do lustra.
- Całkiem nieźle.. Ale czegoś brakuje. - Zamyśliłam się, rozpuszczając włosy i wkładając full cap.
- Dlaczego zrezygnowałam z tego stylu ? - Zapytałam samą siebie, obracając się wokół własnej osi.



- Cześć. - Jęknęłam, widząc, w jego drugiej dłoni deskę. Oddychałam szybko.
- Cześć. - Odpowiedział, z zadziornym uśmiechem, na co wywróciłam oczami. W jego oku zauważyłam błysk zdziwienia, na mój widok.
Zagryzłam wargę, gdy położył deskorolkę na ziemi.
- No, pokaż, co potrafisz. - Skrzyżował ręce na klacie. Uniosłam nogę, kładąc ją ostrożnie na desce. Justin prychnął lekko, poganiając mnie. Przełknęłam ślinę, odpychając się drugą. Poczułam, że podłoże się rusza i moje serce zabiło szybciej. Ja jadę ! Uśmiechnęłam się zabawnie, przez co, straciłam kontrolę nad nogami i przesunęłam je na koniec deskorolki. Ta, przechyliła się, sprawiając, że moje ciało było milimetr od upadku.
Poczułam, że czyjeś ręce, podparły mnie na biodrach i pomogły mi ustać.
- Dz, dz , dziękuję. - Odetchnęłam z ulgą, spoglądając szatynowi w oczy. Uśmiechnął się miło, a po chwili zaczął ze mnie drwić.
- Jeśli czegoś nie umiesz, to tego nie rób. - Wzruszył ramionami.
Zamyśliłam się, czerwieniąc.
- A mógłbyś mnie nauczyć ?
- Pf, hahhaha. - Poruszył brwiami dziwnie, wyśmiewając mnie.
Walnęłam go mocno w ramię, denerwując się.
- Zapłaciłabym Ci za to.
Zauważyłam, że się zastanawia.

* Myślami Justina *
Dziwna jest. Ech.. Ale skoro, chce mi zapłacić.. Zawsze jakieś dodatkowe pieniądze się przydadzą. Szczególnie teraz..
- Ile?  - Wypaliłem, po dłuższym zastanowieniu się.
- Pasuje Ci 10 zł, za godzinę ? - Dziewczyna zamigotała rzęsami, a ja zagryzłem wargę.
- Stoi.
- Okej, ale dwa razy w tygodniu. Więcej nie. - Pokręciła głową, a ja zgodziłem się.
- To, do jutra. - Pisnęła, a ja wywróciłem oczami.
- Oby nie.. - Wymamrotałem.
______________________________
No i kolejny rozdział :) Z tego już nie jestem tak zadowolona, taki.. Nudny. Ale to się rozkręca : )
Kochani mogłabym prosić, o to, abyście skomentowali ten rozdział ? Wszyscy, którzy czytają :) Chcę wiedzieć, ile Was jest : > Pamiętajcie, że można komentować anonimowo <3 .
Dziękuję <3 .

6 komentarzy:

  1. A mi się ten strasznie podoba <33 ona się tak stasznie stara , a on nadal jej nawet nie lubi :D ciekawe jak szybko zdadzą sobie sprawę z tego z się w sobie powoli zakochują *.* Renesmee2309 (ask)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się ten rozdział bardzo podoba. Mam nadzieję że między nimi zacznie się coś dziać fajnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. o kurde :D mówisz że jest nudny ?! przestań pierdzielić ! :D jest zajebistyy ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku... jaki fajny rozdział... czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam do siebie na nowość http://one-opportunity-jb.blogspot.com/
    a ja zabieram się do czytania nowości u Ciebie ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. jaki fajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń