wtorek, 23 lipca 2013

`The Darkness Of Her Soul` rozdział. 16

 Młoda damo, co to za pies ?! - Usłyszałam wrzask, a po chwili szczekanie. Zbiegłam na dół i chodź wciąż miałam czerwone oczy, od płaczu, to dzielnie poszłam stawić czoła matce.
-Brawo, za spostrzegawczość. Jest tu już od kilku dni. - Prychnęłam złośliwie, przywołując do siebie szczeniaka. Matka zlustrowała labradora surowym wzrokiem.
- Jeśli ojciec to zobaczy, to nie będzie zadowolony.
- Gówno mnie to obchodzi. - Wzruszyłam ramionami.
- Jak Ty się odzywasz, gówniaro!
Potrząsnęła mną, a ja wyrwałam się. Poczułam piekące  łzy pod oczami.
- A pies ma stąd zniknąć do jutra!
- Nie zniknie! To jedyna osoba w tym domu, jaka mnie kocha! Poza Blair! - Wrzasnęłam, zapinając psa na linkę. Wybiegłam z domu, nie zważając na ludzi.

Wybuchnęłam gromkim płaczem, w środku parku. Nie potrafiłam już wytrzymać tej atmosfery. Drugi raz od trzech lat, pozwoliłam łzą wypłynąć na wierzch. Skóra piekła mnie pod powiekami, cała podrażniona. Schowałam twarz w dłonie i pozwalałam wstrząsom płaczu, wyładować się.
Każdy kolejny powodował u mnie coraz słabsze łzy. Każdy człowiek, mijając mnie, spoglądał jak na dziwaka. Ale nie było to dla mnie teraz ważne.
Eyes wyczuwając smutek, polizał moją dłoń, a ja odkryłam twarz, delikatnie go głaszcząc.
- Nie oddam Cię piesku.

Przechadzałam się z Eyesem po mieście, dobrze wiedząc, gdzie dążę. Chodź było widać, że płakałam, to na pewno wyglądałam lepiej niż wczoraj.
Ratusz. Znane mi schody. Melodia. Głos. Justin.

Już z daleka mogłam zauważyć grupkę ludzi, stojących na około szatyna. Gdy podeszłam bliżej usłyszałam jego niebiański głos i kolana mi zmiękły. Od razu pożałowałam, że wczoraj zachowałam się tak oschle, w stosunku do niego. Zauważył mnie, bo w jego oczach przeszedł błysk i mały, łobuzerski uśmiech wtargnął na jego twarz. Eyes pociągnął mnie bliżej, gdy jego 'koncert' dobiegł końca i ludzie rozeszli się. Stanął tyłem do mnie i zaczął pakować gitarę do futerału.

- Juuustin.. - Jęknęłam w końcu, gdy poczucie sumienia przycisnęło mnie maksymalnie.Nie odezwał się, a odwrócił, klękając i zbierając pieniądze z czapki.
- Jesteś zły? - Podeszłam bliżej, a Eyes szczeknął, liżąc go po twarzy. Zaśmiał się tak szczerze, że aż zrobiło mi się ciepło na sercu.
- To Twój pies? - W końcu zapytał, głaskając psinę. - Tak, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Nie jestem zły. - Wzruszył ramionami, a ja odetchnęłam z ulgą, w myślach.
- Justin, przepraszam. Za moje zachowanie. Za.. Za to, że widziałeś mnie w takim stanie..- Burknęłam, z trudem wyznając te słowa. Byłam zdziwiona, nawet bardziej od niego, ale mówiłam te słowa szczerze. Przez to wszystko, totalnie nie byłam sobą. Niegrzeczną laską. To nie miało sensu, ale już od wczoraj wszystko straciło sens. Od chwili, w której się obudziłam.
- Nic się nie stało, Melody. Życie czasem daje nam kopa. A Ty przecież masz prawo płakać. - Odpowiedział. Nawet nie wiesz, jak mocnego kopa..
 - Ale nie jestem do tego przyzwyczajona i tyle. - Warknęłam, tym razem, już swoim starym, obojętnym głosem.
- Bardzo szybko, przychodzi Ci zmiana na bezuczuciową,  nie uważasz ? - Zadrwił.
- Za to Ty, bardzo szybko potrafisz mnie zdenerwować. - Syknęłam, wymijając go i ciągnąc Eyes'a.

Kroczyłam ulicą, promiennie uśmiechnięta. Czułam jeszcze przy sobie zapach jego perfum. Na sercu było mi lekko, bo wiedziałam, że nie jest zły. Przeprosiłam go i chodź trudno w to uwierzyć, to jest to prawda. Po chwili odezwał się mój telefon, a Eyes szczeknął. Pociągnęłam go w stronę najbliższej ławki i usiadłam.
- Halo?
- Melody? Chcesz się spotkać? - Usłyszałam głos mojej przyjaciółki i oparłam się o ławkę.
- Jasne. Co powiesz na centrum handlowe, za godzinę?
- Okej. To spotkajmy się przy fontannie, w centrum.
- Ok. Pa.


- Ty płakałaś? - Elen zdziwiona, przejechała palcem pod moim oczami. Cholera. Dalej to było tak widać?
- Y. Nie. A co? - Udałam zaskoczenie i spojrzałam w lusterko.
- No zobacz, masz podrażnione, jak od łez.
- Znasz mnie przecież, nie płakałam. - Uśmiechnęłam się delikatnie, starając się, aby nie wyczuła kłamstwa.
Nie chciałam, aby ktokolwiek się o tym dowiedział. Że coś się ze mną dzieje. Że coś się we  mnie zmienia.
Fakt, Justin już mnie zobaczył. Ale to jedyna i ostatnia osoba. Obiecałam sobie, że nie będę płakać. Niestety, pękłam. Ale odnawiam obietnicę. Żadnych łez. Żadnego bólu.
Muszę wrócić do starej Melody. Muszę. Do tej obojętnej dziewczyny.
- Chodźmy lepiej na zakupy. Słyszałam, że gdzieś tu otworzyli nowy sklep z biżuterią. - Zagryzłam wargę i pociągnęłam ją.

- Wszystko z Tobą w porządku ? Jesteś dzisiaj jakaś.. Inna. - Elen oparła się na siedzeniu, zajadając się lodami. Wzruszyłam ramionami, udając, że nie wiem o co jej chodzi.
- Taka milsza.. Radosna. Zadowolona. Taka.. Jak kiedyś. - Elen poruszyła brwiami. - Nawet dałaś napiwek pani w sklepie z ciuchami.
- Czasem trzeba być dobrym. - Westchnęłam.
- SERIO ?! I mówi to M E L O D Y   N I G H T ? - Elen zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam, chodź wiedziałam, że ma rację. Działo się coś ze mną i nie do końca wiedziałam, co.
Wolałam nie ciągnąć tego tematu, bo czułam się nieswojo.
- A gdzie jest Jacob?
- A wiesz, zdaje egzamin na prawko. Wreszcie, ktoś będzie mógł nas wozić. - Zaśmiałyśmy się ponownie.

Tryin' hard to fight these tears. I'm crazy worried.
Messin' with my head, this fear. I'm so sorry.
You know you gotta get it out. I can't take it.
That's what being friends about.

I, I wanna cry. I can't deny, tonight I wanna up and hide.
And get inside. It isn't right.
I gotta live in my life.

Tłumacz:Ciężko jest walczyć z tymi łzami
Jestem szalenie zmartwiona
Strach miesza mi w głowie
Bardzo mi przykro
Wiesz, że muszę się stąd wydostać
Ale nie mogę się niczego chwycić
Ale od czego są przyjaciele

Ja, ja chcę płakać
Nie mogę zaprzeczyć
Wieczorem zastanawiam się jak wysoko mogłam się dziś znaleść
I dostać się do środka
To nie jest dobry znak
Muszę zmierzyć się ze swoim życiem.


Uśmiechałam się sama do siebie, bo stworzyłam pierwszą zwrotkę nowej piosenki.
- Ach.. Tak dawno nie pisałam piosenek. - Westchnęłam, przejeżdżając palcem po strunie i słysząc jej delikatny dźwięk. Po chwili, drzwi się uchyliły, a w progu stanęła Blair. Kąciki moich ust uniosły się jeszcze wyżej, bo wiedziałam, że podsłuchiwała. Nie miałam jej tego za złe. Ostatnio bardzo się o mnie martwiła.
- Piękna piosenka.. - Szepnęła, wchodząc pewniej do mojego pokoju. Pokiwałam głową i wskazałam, żeby usiadła. Błysk w jej oczach wydał, że tylko na to czekała. Rozsiadła się wygodnie obok mnie, na łóżku.
- Raczej piękna pierwsza zwrotka. - Zaśmiałam się, a jej źrenice poszerzyły się.
- Będziesz pisać dalszą część? Moja Melody wraca. - Klasnęła w dłonie, szeroko się uśmiechając.
Westchnęłam ciężko, biorąc jej dłoń i obejmując ją.
- Blair.. Posłuchaj mnie. Dorosłam. Mam siedemnaście lat. Nie będę już nigdy tą małą słodką dziewczynką, jaka była siedem lat temu. Nie będę super grzeczna. Ale również nie jestem teraz najgorsza, prawda? Przecież znasz mnie, Blair. Wiesz, że możesz mi zaufać, a boisz się. Boisz się, że coś narobię. Boisz się mojej przemiany, ale to jest normalne. - Wyszeptałam ostrożnie każde z tych słów, tak, aby zrozumiała. Pokiwała wolno głową.
- Chyba nie potrafię zrozumieć, że dorastasz, skarbie..-  Odpowiedziała, odgarniając kosmyk swoich blond włosów, za ucho.
Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
- Ale i tak jest coś na rzeczy, kochanie. Wcześniej nie chodziłaś taka promiennie uśmiechnięta. Od jakiegoś czasu, coraz mniej widzę Cię z papierosami, prawie w ogóle z alkoholem. Nie imprezujesz. Więc co robisz? Co się stało, że nagle przestałaś? Kto to zrobił? Kto Cię odmienił? - Zadała podejrzliwie tysiąc pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Powoli, rozmyślałam nad każdym zdaniem. Miała rację. Coraz mniej odczuwałam głód nikotynowy, nie miałam ochoty na alkohol i imprezy. A przecież jeszcze niedawno, nie potrafiłam wytrzymać bez pięciu papierosów dziennie.
Nie odpowiadałam.  Nie potrafiłam odpowiedzieć.
- Jakiś chłopak? - Kąciki ust Blair uniosły się w łobuzerskim uśmiechu i szturchnęła mnie ramieniem.
Totalnie spochmurniałam.
- Możesz wyjść? - Powiedziałam łagodnie, ledwo przełykając ślinę.
- Jasne. Ale pamiętaj. Każdego kiedyś dopada ta strzała amora. Ciebie dopadła w najmniej oczekiwanym momencie.- Opiekunka puściła mi oko, a ja podkuliłam nogi.

9 komentarzy:

  1. Nadal krótki. *-* Co to ma znaczyć? xd
    ~Pro elo mama. ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne =D
    kiedy kolejny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam Cię :p rozdział zajebisty :) czekam na kolejny i wcale nie jest taki krótki :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest krótki. Bo jak Ci się podoba to chcesz jeszcze i jeszcze. Na co dzień nie czytam zbyt wiele. Ale to czytam. Wgl nie lubię czytać. :) Ale to akurat co innego.



      ~Pro elo mama. :*

      Usuń
  5. cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy kolejny ? :)

    OdpowiedzUsuń