piątek, 5 lipca 2013

` The Darkness Of Her Soul` rozdział.7

Leżałam na leżaku, na balkonie. Słońce, muskało moją twarz. Uśmiechałam się pogodnie, mając na nosie swoje przeciwsłoneczne okulary.
- Melody. Melody ! - Usłyszałam krzyk mojej opiekunki. Wstałam, leniwie się przeciągając.
- Idę ! - Odkrzyknęłam, zbiegając na dół. Wskazała ruchem głowy, na drzwi.
- Ktoś do Ciebie.
Wywróciłam oczami, otwierając drzwi i spodziewając się jakiegoś chłopaka - natręta.
Zdziwiłam się, gdy w drzwiach stała Elen i Jacob. Mieli zmieszane miny.
- Możemy porozmawiać, Mel ? - Jacob, wychylił się, mówiąc smutnym tonem. Włożyłam szybko balerinki na stopy i wyszłam.
- O czym chcecie gadać ? - Warknęłam, dalej zła na nich, za wczoraj. Mieli spuszczone głowy.
- Przepraszamy. - Elen wyszeptała, a ja zmarszczyłam brwi.
- Za ?
- Za to, co wczoraj powiedzieliśmy. Naprawdę nie chciałam.. - El, dokończyła, a ja się zaśmiałam ironicznie.
- Powiedziałaś to, co myślisz. - Burknęłam.
- Nieprawda.
- Prawda.
- Nieprawda.
-Prawda.
- Dobra i tak nie mam siły się kłócić - Elen warknęła z grymasem na twarzy, a Jacob przytulił nas od tyłu.
- Chodźmy może na pizze, a nie fochy. - Zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.
- Okej, wyjątkowo Wam wybaczam, bo jestem głoooooodna. - Jęknęłam, chwytając się za brzuch. Elen również się uśmiechnęła i ruszyliśmy do mojej ulubionej pizzeri " Pizza Hat " . Kręciłam biodrami, posyłając jakiejś grupce chłopaków, zalotne spojrzenie.
- Booooże.. - Elen wywróciła oczami, śmiejąc się.
- No co ?
- Czy Ty ZAWSZE musisz podrywać chłopaków ?- Jacob, również się zaśmiał.
- Zazdrościcie mi, moich zdolności. - Zagryzłam wargę, puszczając oczko, do jednego z tych chłopców, słodkiego blondyna. Moje kąciki ust, uniosły się w triumfalnym uśmieszku, gdy na twarzy blondaska, pojawiły się rumieńce. Ach.. Gdyby tak łatwo poszło z Justinem..
- Nie uważasz ? - Elen szturchnęła mnie ramieniem, a ja się obudziłam.
- Co, co ? - Otrzęsłam ciało, a Jacob się zaśmiał.
- Elen pyta,czy według Ciebie, Capriciosa jest najlepsza. - Wywrócił oczkami, a ja chwyciłam go za nos.
- O Jezu.. Capriciosa jest pycha. To moja ulubiona pizza i dziś ją zamawiamy ! - Wykrzyknęłam entuzjastycznie.
- Ejejeje, a ja bym chciał Hawajską. - Jęknął Cob.
- To ja tu powinnam dostać to czego chcę, w końcu błagaliście mnie o litość. - Dźgnęłam go w ramię, a ten wystawił język.
- Przecież możemy zamówić dwie. - Elen, wskoczyła na moje plecy, a ja upadłam na ziemię, ze względu na zaskoczenie.
Jacob wybuchnął śmiechem.
- Co się tak lejesz? Może byś pomógł, owsiku. - Warknęłam, czując ciało El, przygniatające mnie do ziemi. Sama się śmiałam.
- Owsiku ? Pff.. - Pomógł wstać mojej przyjaciółce.
- Heeloł, a ja ?
- Pff. Sama sobie wstań. OWSIKU. - Cob, strzelił focha, a ja jęknęłam.
- Dooooooobra, nie jesteś owsikiem. Pomóż mi. - Błagałam.
Uśmiechnął się zwycięsko, a następnie podniósł mnie, chwytając w pasie i postawił na ziemi.
- No, dziękuję, kmiocie. - Wybuchnęłam śmiechem, pędem rzucając się w stronę drzwi pizzeri.
Ten, ruszył za mną, a Elen za nim.
Weszłam do budynku, czując miłe schłodzenie, dzięki klimatyzacji.
Podeszłam do wolnego stolika, dla czterech osób i usiadłam. Po chwili, dołączyli moi przyjaciele.
- A za tego kmiota, to wybiłbym Ci zęby, ale nie biję dziewczyn. - Westchnął Jacob, a ja zachichotałam. Kelner przyszedł spisując nasze zamówienia.
- Prosimy jedną dużą Capriciosę i jedną średnią Hawajską. - Uśmiechnęłam się, promiennie, a chłopak przyjął informację i poszedł na kuchnię. Założyłam nogę na nogę.
- No, i jak Ci idzie ? - Elen oparła głowę na rękach.
- Ale o co chodzi?
- Noo, nie udawaj głupiej. Ten boski szatyn, co go chcesz uwieźć.
Zaśmiałam się głośno.
- Justin ? Myślę, że idzie dobrze. - Odgarnęłam kosmyk włosów na bok.
- A więc ma na imię Justin.. Hmm.. Ładnie. - El, zamarzyła się, a ja ją szturchnęłam.
- Nie zapomnij, że ja go uwodzę.
- Dobra, dobra.
Jacob wywrócił oczami.
- Wasze zamówienia. - Kelner przyniósł pizze, oraz darmowe cole. Podziękowaliśmy, rzucając się.
- O Boże.. Kocham te żarcie. Gdybym tylko przez to nie tyła.. - Elen przegryzała kawałek Capriciosy, a Jacob brał się za Hawajską.
- Mmm.. Nie przesadzaj. Nie jesteś gruba. - Powiedziałam z pełną buzią, plując Coba.
Wybuchnęliśmy śmiechem.


Wróciłam do domu, zadowolona.
- Kochanie, chcemy porozmawiać. - Matka przywitała mnie chłodnym tonem, a mnie przeszedł dreszcz. Wywróciłam oczami.
- O Boże, następni.
Tata pchnął mnie, do stolika, abym usiadła. Zasiedli naprzeciwko mnie, wlepiając się w moją osobę.
- I ? - Warknęłam.
- Szkoła wysłała nam wyniki Twojej nauki. Jesteśmy niezadowoleni. 35 na 40 punktów ? Potrafisz lepiej. - Skarciła mnie, a ja zakrztusiłam się tlenem.
- Że co ?! Jestem najlepsza w klasie ! - Wykrzyknęłam.
- Ona jest naprawdę inteligentna. - Blair wtrąciła swoje trzy grosze. Podziękowałam jej, wdzięcznym uśmiechem.
- Ale to jest za mało. Abyś została dobrą lekarką, musisz pracować. - Ojciec skarcił mnie.
- A co jeśli nie chcę, zostać lekarzem ? - Podniosłam głos, wstając gwałtownie.
- Chcesz.
- Pieprzyć to ! - Wydarłam się, przewalając ze złości krzesło. Ojciec wstał.
- Wracaj tu. Nie skończyliśmy.
- Ale ja skończyłam. - Odkrzyknęłam opryskliwie, wbiegając wściekła na górę, do pokoju.
Nienawidzę ich. To są najgorsi rodzice na świecie. Dlaczego ja? Dlaczego mnie to spotkało..
Nigdy nie potrafiłam się z nimi porozumieć!. Cholera!.
Wparowałam do swoich czterech ścian, niczym burza, rozwalając wszystkie zdjęcia na półce. Gdy w moich rękach znalazło się zdjęcie, które przedstawiało kilku miesięczną mnie i moich rodziców, rozpłakałam się. Zjechałam po ścianie, rzucając w kąt tą fotografię.
Nigdy do nich nie pasowałam. Nigdy..
- Melody, ja.. - Blair weszła do pokoju, widząc jego stan, opadła jej szczena. Pociągnęłam nosem.
- Wyjdź. -Wyszeptałam.
- Ale..
- Wyjdź.
Usłyszałam trzask drzwiami i ponownie wybuchnęłam płaczem. 

6 komentarzy:

  1. Wow, świetne :D Kurczę, aż sama zechciałam spróbowac takiej Capriciosy xd. Rozdział świetny jak zwykle, kocham Twoje opowiadanie , czekam na kolejne powiadomienie na asku: @JuliaS1D
    Mam nadzieję że Melody niedługo jakoś dogada się z rodzicami, albo chociaż coś poprawi jej humor, hm... może Justin? ;d Myślę, że ona tak naprawdę go lubi i on ją też, haha :)
    No więc czekam na nastepny, zyczę weny <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, czekam na więcej Justina <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. kurcze, aż mi ochoty na pizze narobiłaś. Jestem głodna teraz przez Ciebie, haha :D
    Biedna Melody, strasznie jej współczuję. Mam jednak nadzieję, że wkrótce jakoś ich relacje się poprawią. Dobrze przynajmniej, że przyjaciele ją przeprosili :)
    Czekam na nowość i nie mogę się doczekać aż dalej rozwinie się wątek Justina i Melody.

    PS. Jeśli jesteś ciekawa u mnie pojawił się nowy rozdział, zapraszam ♥
    http://one-opportunity-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. hjklfdjnbhjdz *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak przeczytałam koniec to prawie się popłakałam :O Super <3

    OdpowiedzUsuń
  6. biedna Melody..

    OdpowiedzUsuń