sobota, 29 czerwca 2013

`The Darkness Of Her Soul` rozdział. 4

Siedziałam zadowolona przed lustrem.
- No cześć, ślicznotko. - Zaśmiałam się szyderczo, dokańczając malowanie ust, czerwoną szminką. Oblizałam lekko wargi, czując malinowy posmak. Spięłam włosy w kok, zakładając letnią sukienkę, powyżej kolan. Do tego czerwone balerinki i spryskałam się swoimi mocno słodkimi perfumami.
Usłyszałam dzwonek swojego telefonu i odebrałam połączenie.
- Mówi Twoje marzenie. - Szepnęłam.
- Moje marzenie, powiadasz ?Czyli jesteś blondynem, o jasnej karnacji, niebieskich oczach i mięśniach, jak zapakowane poduszki, pod bluzką? - Usłyszałam poirytowany głos, Elen. Zachichotałam.
- Może. - Wyjrzałam, przez balkon. Zauważyłam przyjaciółkę, pod moim domem. Rozłączyła się.
- Może byś już tak wyszła ? Ile mam czekać? Znowu się spóźnimy do szkoły. - Wykrzyczała, a ja wywróciłam oczami. Przewiesiłam przez ramię torbę i wsadziłam do niej swoje papierosy i inne już mniej potrzebne rzeczy, takie jak np. Książki. Zaśmiałam się, z siebie. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze.
- Boska jesteś. - Zrobiłam dzióbek do lustra i zbiegłam na dół. Zauważyłam Blair w kuchni, która stała tyłem do mnie.
- Lecę. - Krzyknęłam, otwierając drzwi.
- Chwila, chwila. A śniadanie ? - Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, wskazując głową, na kanapki zapakowane na blacie. Prychnęłam.
- Blaaaaair. Ale ja NIGDY nie jem śniadanie w szkole. Zawsze tylko lunch, na stołówce. - Wywróciłam oczami, na co, Blair podniosła kanapki z blatu i wsadziła mi je do torby.
- Nie obchodzi mnie to. A jak zgłodniejesz ? Nie ma gadania. I miłego dnia, w szkole. Nie wagaruj. - Pokiwała mi palcem przed nosem, a potem uśmiechnęła się promiennie.
- Doooobrze.
Po wyjściu, od razu zauważyłam wkurzoną minę Elen.
- Meeelody Night. Dlaczego zawsze muszę na Ciebie czekać? Spóźnimy, się, jak nie zaczniemy biec. - Warknęła, a ja zachichotałam.
- Najwyżej nie będziemy na jednej lekcji. - Wzruszyłam ramionami, mówiąc obojętnym tonem.
- O nie, nie. Nie pozwolę Ci zawalić semestru, przez nie chodzenie na lekcje. Jesteś mądra, ale nie chce Ci się. Chodź, już ! - Elen wygłosiła swoje kazanie, a ja poddałam się jej słowom i posłusznie zaczęłam za nią biec. Po drodze mijałyśmy jakąś grupkę chłopaków. Jakiś złapał mnie w biegu i oplótł w biodrach.
- Hej. Gdzie tak biegniesz, maleńka? - Poczułam odór alkoholu i zasadziłam mu kopa w krocze. W jednej chwili mnie puścił.
- Dla sportu biegam. - Zaśmiałam się, widząc jego bolesną minę. Zarzuciłam włosami, widząc miny zadziwionych chłopaków.
- No chodź.. - Elen, spojrzała żałośnie na chłopców i pociągnęła mnie za rękę. Znów biegłyśmy, a za sobą usłyszałam głos jednego z nich.
- Lubię ostre laski !
Ouuł, szkoda skarbie. Dobiegłyśmy pod szkołę i od razu zaczepił nas Jacob.
- Elen, Elen, Elen. Jak to możliwe, że udało Ci się przekonać MELODY do BIEGNIĘCIA do SZKOŁY- Otworzył swoją buzię, a ja zaśmiałam się.
- Tak, tak wiem. Niespotykane zjawisko. - Przytuliłam się do niego. Jacob, był jedynym chłopakiem, na którego patrzałam, jak na kumpla i nie chciałam go uwodzić. Był bardzo dobrym przyjacielem.
Czułam na sobie spojrzenia wszystkich chłopaków i dziewczyn. To.. Kiedyś było dla mnie dziwne, teraz już jest rutyną. Hah, po prostu mój wygląd ich onieśmiela. Zauważyłam, chłopaka o zmierzwionych włosach i zniewalającym uśmiechu. Już wiedziałam, że to Justin. Uśmiechnęłam się szyderczo pod nosem. Musi mi się udać. Elen spojrzała na mnie dziwnie, gdy zapatrzyłam się w jego stronę. Po chwili ruszyłam naprzeciw chłopaka.
- No nie, Jacob. Znalazła sobie kolejną ofiarę. - Elen opadła bezwładnie na plecy Jacoba, a ten się zaśmiał.
- Współczuję mu. Nie wydaje się, być jakiś wybitnie bogaty. Czemu się nim zainteresowała ?
Oboje wzruszyli ramionami.
Tymczasem, ja już zagadałam.
- Heeeeeeeeej. - Przeciągnęłam "e". Zrobił minę, pod tytułem " O Boże.. To znowu ona".
Prychnęłam, ignorując to.
- A hej.. Melody?- Przywitał się, chodź zabrzmiało to pytająco. Lekko poirytowało mnie.
- Justin, Justin, Justin. Jak Ty dalej możesz nie pamiętać mojego imienia?
Uśmiechnął się lekko łobuzersko.
- Bo mam lepsze rzeczy na głowie?
- Nie sądzę.
- Oj, to przykro, księżniczko.
- Jak Ty mnie nazwałeś?
- Księżniczka. Diwa. Królowa pychy.
Założyłam ręce na biodra, prychając.
- Odwołaj to.
- Bo co? Bo zaraz spadnie Ci korona z głowy? Nie sądzę. - Zaśmiał się wrednie, a ja wiedziałam, że muszę wdrążyć swój plan w jego życie, inaczej sobie tego nie daruję. Jeszcze będziesz całować moje stopy śmieciu.
- Okej. Przepraszam, trochę się uniosłam. Może rzeczywiście tak wyglądam. - Wzruszyłam ramionami, podnosząc ręce w geście obronnym. Uśmiechnęłam się przesłodko do niego.
- Okej. Coś chciałaś? Nie mam za bardzo czasu. - Zmarszczył czoło, a ja sfrustrowana zmarszczyłam nos.
- Chciałam tylko pogadać..
- Tak, tak chciałaś się umówić na kawę, ZNOWU. Daj sobie spokój. Nigdzie nie idę. - Wyminął mnie, podtrzymując swoją gitarę i idąc w kierunku swojej sali.
- To się okaże. - Szepnęłam sama do siebie. Odwróciłam się na pięcie, uśmiechając się dumnie pod nosem. Wróciłam do moich przyjaciół.
- Uuuuuu.. Nieudany podbój serc? - Jacob, wybuchnął śmiechem, a ja walnęłam go w ramię.
- Spokojnie, mam dużo czasu, by się z nim uporać.
Usłyszałam dzwonek, na lekcję.
- Teraz to mamy sekundę, żeby znaleźć się na matmie. - Elen ulotniła się szybko, a ja znów zaśmiałam się z Jacobem. Cała El.



- Ejj, a opowiadałem Wam ten kawał, o.. - Jacob znów zaczął gadać, gdy wychodziliśmy przed szkołę.
- Boże. Nie.. Mel, zrób coś, bo inaczej wybuchnę. -Elen sfrustrowana ciągłym gadaniem Jacoba, trzasnęła mnie we włosy. Zaśmiałam się.
- Przykro mi, chyba znów zapomniałaś, że w poniedziałki mam lekcji gry na gitarze. Musisz sobie sama z tym poradzić. - Westchnęłam. Elen pożegnała mnie pocałunkiem w jeden policzek, a Jacob w drugi. Pokręciłam głową, patrząc na nich, jak idą do domu. Co ja bym bez nich zrobiła?..
Ruszyłam w kierunku, małego budynku, obok szkoły. Tam pani Querk prowadziła swoje lekcje. Lubiłam ją, a to rzadko się zdarza, że lubię nauczycieli. Weszłam, rozglądając się. W rogu, zauważyłam znaną mi gitarę.. Czy to możliwe? Podeszłam bliżej i ujrzałam sylwetkę Justina. Zaśmiałam się szyderczo.
- Cześć.
- Nie umówię się z Tobą.
- No spokojnie, ja tu chodzę na lekcje. - Wzruszyłam ramionami, na co on pokiwał głową.
Jak to się stało, że wcześniej go nie zauważyłam ? Hm.. Nie wiem. Zresztą nie ważne, bo teraz muszę obmyślić plan, jak go uwieść.
Usiadłam do jego ławki.
- Co Ty robisz ? - Zapytał zdezorientowany, kładąc gitarę na stole.
- Em. Siedzę?
- A nie możesz gdzieś indziej?
- Nie.
Wywrócił oczami, a ja się zaśmiałam. Zauważyłam, że jego kąciki ust, prawie niewidocznie unoszą się w uśmiechu. Nareszcie. Udało się. To dopiero początek.
- Okej, więc zacznijmy od podstawowych chwytów na gitarze. - Pani Querk zaczęła, a  ja cały swój umysł skupiłam na niej. Muzyka to moje życie. To coś, dzięki czemu oddycham. Wszyscy nastawili sobie gitarę, przerzucając przez ramię i powtarzali po nauczycielce. Przysłuchiwałam się chwytom Justina. Słyszałam, że coś robi nie tak i wścieka się. Postanowiłam, że sam do tego dojdzie. Aż tak się jeszcze nie poniżyłam, żeby pomagać swojej ofierze.
Grałam, nie zwracając uwagi, jak denerwuje się. Odwróciłam głowę w jego stronę.
- Coś Ci nie idzie. Może poprosisz panią, o pomoc?
- Dam sobie radę. - Prychnął, a ja podparłam rękę na blacie, patrząc, jak się męczy.
- Możesz się tak nie gapić? - Syknął.
- Nie.
- Bo?
- Bo lubię patrzeć, jak się ludzie męczą.
- Idiotka. - Warknął, a ja walnęłam go w ramię.
W końcu, pani podała nam dalsze chwyty, a ja znów skupiłam się na gitarze. Tylko ona i ja. Lubiłam to połączenie. To odrywało od rzeczywistości. Oparłam się wygodnie, o krzesło i zaczęłam grać znaną mi melodię, z chwytów, które podała pani Querk.
- Świetnie, Melody ! - Nauczycielka pochwaliła mnie, a ja się uśmiechnęłam dumnie.
- Wiem, dziękuję. - Wszystkie głowy, skierowały się na mnie, razem z szatynem.
- Co, zazdrościsz ? - Tym razem, to ja zagadałam.
- Nie ma czego. - Wzruszył ramionami.
- Taa..
_________________
Hej kochani ! :* . Nareszcie stawiły się, ukochane przez nas WAKACJE !
Jak wrażenia ? Jakie średnie ? Ma ktoś paseczek ? : )
Co do rozdziału, to mam nadzieję, że się Wam spodoba . Myślę, że nie wyszedł TAK ŹLE : ) .
Dużo osób pyta mnie, co ile dodaję rozdziały .
Więc UWAGA.. Rozdziały dodaję co dwa dni :) .
Dziękuję za każdy komentarz i wyświetlenie <3 .
I niech JUSTIN będzie z Wami ! <3 .

4 komentarze:

  1. Wow, boskie :D Ciekawe co znowu zrobi.
    Tak, nareszcie wakacje :3 Tak długo wyczekiwane, co nie? Mam pasek, hehe :D 4,83, jeju, ale zaciesz :33. A Ty?
    Rozdział wyszedł bosko, naprawdę świetnie piszesz! Czekam na następny, poinformuj mnie na asku: @JuliaS1D
    I niech Justin będzie z Toba, haha :DD

    OdpowiedzUsuń
  2. BOSKI nie moge doczekać się nn !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to < 33
    Rozdział jak zwykle: bardzo ciekawy :D
    Zgadzam się z Justinem, że Molody jest: księżniczką, diwą, królowa pychy. Bardzo dobrze to ujął ; ))
    Czekam na kolejny rozdział *.*
    Pozdrawiam ; **

    you-and-me-together-forever-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. robi się coraz ciekawiej :)

    OdpowiedzUsuń